Łapanie światła [VOGULETTER]
Aż chce się zacycować nowe Stories Daniela Martyniuka, który coś tam bełkotał, że bez cieni nie ma światła. I coś w tym jest. A gdzie my łapiemy światło w tej jesiennej aurze?
W Lidlach jest tydzień amerykański czy włoski, a my mieliśmy tydzień polski. W poniedziałek przylot, w niedzielę wylot, a więc siedem dni na obserwacje. I oczywiście mógłbym pisać, że padało, zimno, ciemno, ale mam w sobie obecnie potrzebę znajdywania tych pozytywów. Wybrałem dla Was pięć wyjątkowych.
1. Wy.
To oczywiście najważniejsze i najmilsze. Nasze wszystkie spotkania dookoła imprezy, ale też te na bazarku warzywnym, pod hotelem Intercontinental, na placu Grzybowskim czy pod Galerią Krakowską. To tylko kilka przykładów miejsc, gdzie nas zaczepialiście, mówiliście miłe słowa, fotografowaliście się. To serio bardzo miłe i takie po prostu doceniające nas. Dziękujemy.
2. Jedzonko.
Kuchnię polską można lubić lub nie, każdy ma swoje preferencje, ale ja nie o tym. W Polsce wybór artykułów spożywczych jest o niebo szerszy niż w Hiszpanii, co doceniamy za każdym razem, gdy wchodzimy do sklepów. Różnorodność, kolorowość, promocje i inne atrakcje sprawiają, że czujemy się lepiej, niż po lobotomii. A rzadko kiedy czujemy się lepiej…
3. Wakacyjna dieta.
Co prawda wakacje były to średnie, bo byliśmy cały czas pomiędzy mailami, puszczaniem wideo wedle znanego harmonogramu, a produkowaniem imprezy, ale mimo to postawiłem na wakacyjną dietę bogatą w hamburgery, pizzę i słodycze. A wiecie, ja staram się nieco zrzucić sadełka, więc “wakacyjna dieta” jest dla mnie miłą odmianą od bardziej restrykcyjnego podejścia na co dzień.
4. Docenienie istnienia.
Czas na przełomie października i listopada to także czas pewnego rodzaju refleksji. Możecie sobie myśleć, że taka osoba jak ja, czyli ateistyczny cynik, może nie mieć pogłębionych myśli na temat przemijania, ale muszę Was zdziwić – mam je. Przychodzą one, gdy spotykam młodszych o połowę obserwatorów, czy po prostu doceniając rzeczy, które już mi się w życiu udały. To chyba ważne.
5. Tęsknota, która wzmacnia.
Uspokajam osoby zaniepokojone – nasze kotki też były na wakacjach w naszym mieszkaniu w Barcelonie. Chata była ich, kilka razy dziennie przychodziła jednak do nich osoba, która karmiła, doglądała, sprzątała i bawiła się. Były więc zaopiekowane, a my… tęskniochaliśmy bardzo! Wierzę jednak, że to też może być preludium do pogłębionych rozmyślań o łączącej nas pięknej więzi. I to wzruszające!
I co, myśleliście, że dziś nie będzie VOGULETTER-a, bo Polska mnie przeczołgała? A tu psikus! Zapraszamy Was na nasze kolejne wydarzenia i do przeczytania najpóźniej za tydzień. Zostaw po sobie maila, żeby nie przegapić!



Mam podobnie, szczególnie w temacie doceniania tego, co się ma. Warto na to czasem zwrócić uwagę i pozwolić sobie na chwilę refleksji 🙂
Lubię gdy po pobycie w Polsce mówicie o zaletach i cieszę się, że spotykają Was same miłe rzeczy ❤️ liczę na to, że trochę Wam rekompensuje ten cały gnój który tu przeszliście. Oby było tylko lepiej🤞